Rien ne va plus?
W sztuce Kevina Rittbergera „Puppen” świat dobrobytu osiąga swój limit
Na scenie teatralnej Wiednia niełatwo jest wywalczyć sobie liczące się miejsce. Niedościgniony Burgtheater i jego dodatkowe siedziby: Akademietheater i Kasino am Schwarzenbergplatz nadają od wielu lat ton w życiu kulturalnym stolicy Austrii, a sam „Burg” czyni to nawet od ponad dwóch wieków. Jeśli widza znudzi jednak bogaty program tej instytucji, czeka na niego równie renomowany Theater in der Josefstadt. Dla szukających dalszej odmiany stoją otworem obie opery miasta. W Wiedniu tak naprawdę nikt nigdy nie chciał zrywać z tradycją. Dlatego też przedstawiona tu hegemonia nigdy nie została naruszona. Mimo to wiedeński Schauspielhaus – do którego na parę lat skrył się kiedyś z grupą aktorów nawet sam George Tabori, kiedy zmęczyła go maszyneria wielkich instytucji teatralnych - wypracował sobie swoją mocną pozycję. Jego trzonem jest nowoczesny program, czyli sztuki współczesnych autorów w reżyserii młodych reżyserów. W tej dziedzinie Schauspielhaus liczy się obecnie nie tylko w Wiedniu, a na całym niemieckojęzycznym obszarze. Położona przy Porzellangasse placówka prezentuje chętnie utwory rodzimych autorów, jak na przykład cenionego w Austrii Ewalda Palmetshofera i interesuje się sceną zagranicy: to właśnie tu miała swoją prapremierę sztuka Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk „Mesjasz – Bruno Schulz”, wyreżyserowana przez Michała Zadarę. Ważnym punktem programu jest także twórczość artystów niemieckojęzycznego obszaru. Nowością w tegorocznym sezonie jest dramat „Puppen” („Kukły”) niemieckiego artysty Kevina Rittbergera, który współpracuje z Schauspielhausem od trzech lat. To przedstawienie, wystawione w reżyserii Roberta Borgmanna, warto zauważyć.
Oglądając „Puppen” dobrze jest pamiętać, że Rittbergerowi bliskie są myśli filozoficzne Alexandra Klugego. Jedna z nich: „Gwiżdżemy na rzeczywistość, jeśli zachowuje się jak nasza teraźniejszość” sformułowana w uproszczony sposób jako: „realność jest wielowarstwowa”, staje się dobrym kluczem do odczytania świata przedstawionego na scenie.
„Puppen” składa się z 9 scen - luźnych fragmentów, poruszających się na powierzchni codzienności. Fryzjerka w pustym Salonie Pielęgnacji Włosów łatwo daje się przekonać przygodnemu poszukiwaczowi przygód Klandestinowi, że powinna przygarnąć go do domu. Nie na długo. Rzeźnik w mięsnym sklepie delikatesowym, przyjmuje z ochotą do pomocy przypadkowo pojawiającą się Kobietę, Która Ma Stale Zawroty Głowy, mimo że półki luksusowej placówki handlowej świecą pustkami. Wypowiadane przez postaci zdania, strzępy rozmów i monologów dotyczą urody, dbałości o piękny wygląd, wyszukanych potraw - spraw, które rozumiemy. Są maniackimi dialogami o niczym lub o rzeczach nieistotnych, znanych dobrze w świecie dobrobytu. Jednakże podupadłe otoczenie opowiada inną historię, powoli odsłaniając powagę położenia. Brak towarów u Rzeźnika budzi przez chwilę asocjacje powrotu do czasów socjalizmu, ale Rittberger nie wraca do przeszłości. Wkrótce okazuje się, że w prezentowanym przez niego świecie brakuje nie tylko towarów, ale i klientów. Nawet jeśli pojawiają się osoby, które mogłyby być potencjalnymi nabywcami – szybko staje się jasne, że nie stać ich na zakupienie czegokolwiek. Kladestino, zaglądający do salonu fryzjerskiego, nie może sobie pozwolić nawet na zwykłe strzyżenie włosów. Zasiadająca przy stolikach bistra grupa niedzielnych spacerowiczów nie jest w stanie zapłacić za butelkę oranżady.
Ale na tym jeszcze nie koniec. Kolejnym brakiem okazuje się brak prawdziwej pracy. Każdy oddaje się jedynie jakiemuś przejściowemu zarobkowaniu, wykonuje chałtury lub amatorszczyznę. Wbrew pozorom, również postaci określane mianem swojego zawodu okazują się być jedynie rozmażonymi hobbystami, jak Rzeźnik, który „kiedyś coś tam” poczytał na temat wytwarzania produktów mięsnych i od tej pory jest pracownikiem branżowym, bo marzy mu się wykonanie największej kiełbasy świata. Podobnie jest z Fryzjerką, która nikomu jeszcze nigdy nie obcięła włosów. Nie odgrywa to jednak żadnej roli, gdyż i tak nikt nie może zapłacić za ich usługi, a jeśli znalazłby się ktoś nie pozbawiony finansowych środków – alergia czy inna współczesna choroba na pewno nie pozwoliłyby mu na konsumpcję oferowanych produktów. W świecie Rittbergera nic już nie funkcjonuje i nawet język nie jest tu ani źródłem porozumienia, ani wymiany wzajemnych doświadczeń.
Reżyser Robert Borgmann zręcznie dopasowuje świat autora do desek teatralnych. Rozpięta na sznurku w poprzek sceny kotara, za którą skrywają się aktorzy, nasuwa na myśl, że przedstawienie wcale nie odbywa się w prawdziwym teatrze, ale w prowizorycznie przystosowanej do tego celu szkolnej sali gimnastycznej czy innym przypadkowym pomieszczeniu. Stare, rozpadające się krzesła i chaotycznie porozrzucana, poniewierająca się tu i tam, zniszczona aparatura techniczna, nie znajduje ani razu zastosowania w ciągu wieczoru. Nie tylko świat zewnętrzny jest w stanie rozkładu, ma się wrażenie, że dotyczy to także samego teatru. Subtelnie wymyślone i nie pozbawione autoironii pomysły reżysera nadają spektaklowi formę, jakby wyszedł spod ręki przypadkowego amatora-chałturnika, a nie artysty fachowca.
Kevin Rittberger jest autorem zajmującym się w radykalny sposób politycznymi tematami, którym nadaje niejednokrotnie kształt interesującej dramatycznej formy. Jego fragmentaryczne dialogi są wolne od doktryn, stanowią jednak ostre społeczno-polityczne analizy. „Kassandra oder die Welt als Ende der Vorstellung” („Kassandra czyli świat jako koniec wyobrażeń”) podejmuje problemy uchodźców z Afryki i znalazła się w roku 2011 w kręgu najlepszych niemieckich sztuk teatralnych. „Fast Tracking oder der Tod der Kunqu-Oper” („Fast tracking albo śmierć opery Kunqu”) docieka przyczyn zanikania tradycyjnych form sztuki. Jako reżyser Rittberger przeniósł także czterokrotnie na scenę teksty Alexandra Klugego – zapewne najbardziej uniwersalnego artysty i niezależnego myśliciela dzisiejszych Niemiec, znanego w Polsce głównie jako reżyser filmowy. (Nota bene obok swojej działalności literackiej, filmowej, filozoficznej i popularno-naukowej Kluge dowodzi z sukcesem już od wielu lat, że ambitny program telewizyjny, także w telewizji komercyjnej, robiony dla szerokiego kręgu odbiorców, jest możliwy.) Zaadoptowane dla teatru przez Rittbergera eseistyczne teksty Klugego nigdy nie są nudnymi wieczorami. Zawsze pełne głębokich myśli i zarazem groteskowo-zabawne, podejmują wielkie sprawy świata i refleksje codziennego życia. Od teorii miłości i problemów międzyludzkich, od pytań o wielkie niewiadome jak: co to jest czas, jak długo trwają rewolucje czy jak ważna jest nadzieja, poprzez analizę myśli marksistowskiej, do szeroko pojętego tematu „chłodu” – te fascynujące wieczory stanowią zawsze tematy do rozmowy.
W swojej najnowszej grotesce „Puppen” Rittberger niszczy najpierw istniejący porządek społeczny. Pozwala na rozpad obowiązującego układu sił, który wskutek kryzysu banków, kapitalizmu a także narastającego kryzysu demokracji, budzi coraz mniej zaufania. Wyobcowanie, ułamkowość i niespójność egzystencji, niepewność i brak perspektywy to często podkreślane przez autora symptomy rozpadu globalnego świata, prowadzące do fizycznego i psychicznego paraliżu egzystujących w nim istot. „Puppen” to, zdaniem jej twórcy, także sztuka o ludziach cierpiących wskutek ograniczeń społecznych, których ani nie są w stanie pojąć, ani się z nich wydostać. Rittberger szuka odpowiedzi na pytanie, co się stanie, jeśli obecny świat nagle ulegnie zmianie i wszystko, co jeszcze wczoraj było ważną wartością, nagle straci znaczenie.
Reżyser Borgmann, który rozpoczął swoją artystyczną drogę studiując rzeźbiarstwo w Londynie, korzysta ze zdobytych doświadczeń plastycznych przy pracy w teatrze. „Teatr to w gruncie rzeczy tak jak praca nad rzeźbą. Najpierw ma się pomysł, jak ona powinna wyglądać, potem dobiera się odpowiedni materiał i zaczyna go kształtować.” Taki rodzaj teatru, od dawna dobrze znany polskiej scenie, jest nadal jeszcze nieczęsty w Niemczech. W „Puppen”, swoim drugim przedstawieniu w wiedeńskim Schauspielhausie, Borgmann traktuje teatralny tekst jako jedną z części składowych przedstawienia, łącząc go z elementami dekoracji, muzycznymi, filmowymi i kręceniem video. Owo łączenie różnych dziedzin sztuki zbliża Borgmanna do Rittbergera, który także coraz częściej we własnych pracach reżyserskich tworzy teatr idący w tym kierunku. Obu atrystów zdaje się wiązać także zainteresowanie Kleistowskim ideałem aktora-marionetki. Zespół aktorski „Puppen” dobrze odnajduje się w tym świecie.
Publikacja: "Teatr" Nr 4/2012, e-teatr