Niemożliwe jest jednak możliwe
„Winterreise“ („Podróż zimowa“) Elfriedy Jelinek w berlińskim Deutsches Theater
Cała scena jest wielką, kwitnącą łąką. Podróż zimowa? Ubrana w letnią, kwiecistą suknię kobieta przechadza się z plecakiem na ramionach i odkrywa nagle stojący wśród kwiatów fortepian. Kiedy po pierwszych, nieśmiałych uderzeniach w klawisze, zaczynają płynąć dźwięki „Podróży zimowej” Franza Schuberta, początkowe zdumienie trochę mija.
„Podróż zimowa” należy do najpopularniejszych niemieckich cyklów pieśni. Opowiada o nieszczęśliwym młodzieńcu, który po doznaniu miłosnego zawodu wyrusza na samotną wędrówkę. Słowa wierszy Wilhelma Müllera mówią wiele o rozczarowaniu, tułaczce i poczuciu obcości, doświadczanych po drodze. Skomponowana do tekstu muzyka Schuberta podkreśla atmosferę smutku i rozpaczy. To pełne melancholii dzieło jest ulubionym utworem wielu melomanów, a także Elfriedy Jelinek, która w młodości była uzdolnioną pianistką. Nic więc dziwnego, że do dzisiejszego dnia w prozie laureatki nagrody Nobla pojawiają się motywy z kompozycji Schuberta. W swojej najnowszej sztuce „Winterreise” („Podróż zimowa”), dramacie roku 2011 nagrodzonym Mülheimer Dramatikerpreis, najważniejszą niemiecką nagrodą dla dramatopisarzy, obecność utworu Schuberta jest szczególnie wyraźna.
Wspaniała, pogodna łąka zdaje się nie pasować do smutnego nastroju muzycznego dzieła, ale podczas gdy kobieta - popularna niemiecka aktorka filmowa Maria Schrader – gra na fortepianie, otaczające ją niebo zmienia swoją barwę na ciężką i ponurą szarość. Czuje się, że treści tego wieczoru nie będą pogodne. Kiedy po chwili na łące pojawiają się cztery inne, podobnie ubrane, kobiety, można się domyślić, że opowiadana tu historia nie będzie historią tylko jednej osoby.
Jak zwykle w przypadku utworów teatralnych Jelinek, także i „Winterreise” nie można nazwać typową sztuką teatralną. Wydana w międzyczasie w formie książki, licząca ponad 120 stron i podzielona na osiem rozdziałów proza nie zawiera ani rozpisanych na role dialogów, ani didaskaliów. Tekst ten może właściwie doskonale obejść się bez teatru. Jednakże dzisiejszy teatr niemiecki nie może obejść się bez Elfriedy Jelinek. Mało kto chce jeszcze pamiętać czasy, kiedy stanowczo twierdzono, że nowatorskich utworów dramatopisarki nie da się wystawić na scenie. Po fazie eksperymentów, dokonywanych w latach 90tych w teatrach offowych - co interesujące często przez kobiety-reżyserki - okazało się jednak, że teksty teatralne austriackiej autorki wcale nie są aż takie niesceniczne. Dzisiaj istnieją nawet reżyserzy „specjaliści od Jelinek”, jak Jossi Wieler, Nicolas Stemann, Barbara Frey czy Karin Beier, umiejący nie tylko z dużą wprawą czytać i ciekawie ilustrować teksty laureatki Nobla, ale także przystępnie przekazywać je szerszym kręgom odbiorców. Jak do tej pory, najlepiej sprawdzonym sposobem realizacji specyficznej teatralnej prozy Jelinek jest rozbijanie tekstu na krótkie fragmenty deklamowane przez poszczególnych członków wieloosobowego chóru oraz optycznie bogate, czasami wręcz spektakularne ilustrowanie przedstawienia. Wiele z tych spektakli trafia jako laureaci na główny festiwal teatralny Niemiec, Berliner Theatertreffen, co świadczy o uznaniu w świecie teatru. Są one jednakże również nierzadko sukcesem u publiczności, co jest o tyle sprawą godną uwagi, że ambitne teksty dramatopisarki są słusznie uważane za trudne.
Najnowsza sztuka Jelinek „Winterreise” jest jej drugim, po powieści „Pianistka”, bardzo osobistym utworem. Może dlatego jest ona raczej „rozdzieraniem ran” a nie kaskadą złości i gniewu - częstych w innych dziełach autorki. Obecna sztuka jest powrotem do stacji dotychczasowego życia, przede wszystkim do niełatwego dzieciństwa. Późno urodzona jedynaczka jest córką cichego odludka, socjalisty i Żyda, który przeżył wojnę dzięki niezbędnej w przemyśle pozycji specjalisty-chemika, musząc jednocześnie patrzeć, jak większość członków jego rodziny staje się ofiarami Holokaustu. Matka Elfriedy Jelinek to austriacka chrześcijanka z kręgu zamożnego mieszczaństwa. Owo zetknięcie się tak różnych sobie światów oraz dominująca osobowość matki są trudnym dziedzictwem dla zdolnej i wrażliwej dziewczynki, która już w wieku 4 lat otrzymuje lekcje baletu i francuskiego, uzupełniane wkrótce grą na skrzypcach, flecie, altówce i organach. Despotyzm i nieustanna kontrola matki stają się źródłem ataków paniki, klaustrofibicznych lęków i nieumiejętności znalezienia się w świecie codzienności. Historia stosunków z matką, opisana już w powieści „Pianistka”, powraca w „Winterreise” fragmentarycznie. Autorka uzupełnia ją opowieścią o więzi z ojcem. Wcześnie zmarły, labilny psychicznie i w ostatnich latach życia także chory na Alzheimera ojciec nie był dla córki pomocą wobec apodyktycznej matkie. Jednakże z perspektywy dorosłej osoby Jelinek przedstawia głównie trudną sytuację tego schorowanego człowieka i jego brak oparcia w córce oraz w żonie. Ojciec w „Winterreise” jest rzecznikiem wyrzutów sumienia córki, która jako dwudziestoletnia młoda kobieta nie znalazła w sobie dość siły, żeby przeciwstawić się decyzji oddania chorego pod opiekę do szpitala psychiatrycznego. Teraz, po latach, oskarża się za tą postawę.
Jednakże obok osobistych przeżyć pisarki, w dramacie nie brak ogólnego filozoficznego obrazu doświadczeń współczesnej kobiety. Wychodząc w ten sposób poza konkretną biograficzną opowieść dziecka-kobiety-artystki Jelinek, sztuka porusza tematy układów rodzinnych, partnerstwa, nieudanych chwil i przegapionych szans życiowych, miłości, samotności i śmierci, a także egoizmu ludzi Zachodu, nakazującemu im wykluczanie z rodzinnego kręgu spraw związanych z chorobą czy śmiercią i przenoszenie „tego ciężaru” do odległego miejsca, z dala od własnego domu. Oczywiście jak i w innych swoich utworach, Jelinek nie zapomina o aktualnych wydarzeniach, poruszających cały kraj. Tym razem są to skandal związany z plajtą Hypo-Banku oraz historia Nataszy Kampusch, więzionej i wykorzystywanej przez ponad 8 lat przez zupełnie niewzbudzającego podejrzeń otoczenia człowieka. Jelinek relacjonuje tą okrutną historię straconej młodości, przy czym obnaża ona nie tylko struktury, umożliwiające powstanie takich okoliczności, ale także nastawione jedynie na sensację relacje mediowe.
Reżyserem przedstawienia „Winterreise” w berlińskim Deutsches Theater jest Andreas Kriegenburg. Jest to jego pierwsza inscenizacja teatralna sztuki Elfriedy Jelinek. Jest to także udana propozycja nowej scenicznej realizacji utworów autorki. Przedstawiony na scenie w Deutsches Theater tekst nie jest całością prozy „Winterreise” i nie zawsze trzyma on się chronologii literackiego wydania. Nie ma to jednak wpływu na wymowę przedstawienia: teksty Jelinek, określane jako płaszczyzny słowne nie posiadają tradycyjnej linii dramatycznego rozwoju i konkretnych postaci przez co ich kolejność nie stanowi ważnego elementu dzieła. Zastosowaną przez Kriegenburga metodę realizacji można określić mianem adaptacji teatralnej tekstu, a nie jego reżyserii i sposób ten sprawdza się bardzo dobrze. Inaczej niż zwykle w przedstawieniach sztuk autorki, Kriegenburg pozostawia oryginalne płaszczyzny słowne w ich pierwotnej formie jako długie monologi. Wygłaszane są one przez pięć, ubranych w pierwszej części w kwiaciaste suknie, a w drugiej - gdy na pierwszy plan wysuwa się historia ojca - w męskie garnitury, aktorek (obok Marii Schrader występują Judith Hofmann, Susanne Wolff, Annette Paulmann i Anita Vulesica). Reżyser dzieli bardzo rzadko prozę Jelinek na krótkie fragmenty pozwalające aktorkom na nawiązanie z sobą bliższego kontaktu w formie pseudo-dialogów. Również inaczej niż zwykle, Kriegenburg nie korzysta z maszynerii teatralnej, nie używa obrotowej sceny, zmiennych kulisów, efektów świetlnych, projekcji filmowych czy innych „cudów” techniki. Ogranicza się do bardzo prostych środków wyrazu. W spokojnej przestrzeni odsłaniana jest wizja świata w nienarzucający się, otwarty na wiele interpretacji sposób.
Ciekawa inscenizacja Kriegenburga przypomina sytuację mediatorską: reżyser eksponuje pięć kobiet, przekazujących refleksje i doświadczenia życiowe jeszcze innej kobiety, subtelnie podkreślając to, co można uznać za ogólne w jej losach. Czas i przestrzeń, wspomagane płynącymi z głośnika fragmentami pieśni Schuberta stwarzają iluzję podróży odbywanej w miejscu, do wnętrza własnego „ja”. Kriegenburg nie prezentuje własnego spojrzenia, stwarza jedynie przychylne warunki dla rozwinięcia się opowieści. Historia Elfriedy Jelinek pozostawia po sobie melancholijny, ale nie deprymujący nastrój. Ukwiecona łąka wydaje się nagle zupełnie na miejscu – „Winterreise” nie prowadzi do zimna i samotności. Jest udaną próbą połączenia ze sobą dwóch różnych stron życia: tej ciemnej i tej pięknej.
Publikacja: "Teatr" Nr 2 / 2012