„Bakunin na tylnym siedzeniu“ („Bakunin auf dem Rücksitz“)
Prapremiera sztuki Dirka Laucke w berlińskim Deutsches Theater
Powiedzmy otwarcie: nie wszystko jest jasne. Pomyłki i nieporozumienia przy interpretacji są więc niewykluczone, a poprawki możliwe. Ale bądźmy szczerzy: co na świecie jest dzisiaj jeszcze jasne i jednoznaczne?
Analizą tej zawikłanej sytuacji zajmuje się Dirck Laucke w swojej nowej sztuce „Bakunin auf dem Rücksitz”(„Bakunin na tylnym siedzeniu”), która w obecnym miesiącu miała prapremierę w berlińskim Deutsches Theater. Laucke jest nową postacią w niemieckim teatrze i zwraca na siebie uwagę od roku 2006. Od tej pory autor otrzymał już kilka ważnych nagród, jak np. nagrodę Kleista czy Mühlheimską nagrodę dramatopisarzy (najważniejszą nagrodę przyznawaną autorom sztuk dramatycznych w Niemczech), był także zaproszony na główny przegląd spektakli teatralnych kraju Berliner Theatertreffen. W tym roku Laucke jest autorem-rezydentem w berlińskim Deutsches Theater.
Spróbujmy opowiedzieć akcję sztuki: Jörg nie żyje. Otruł się przed chwilą. Dlaczego? Decyzja sądowa zapadła i Jörg miał wkrótce zostać wyeksmitowany z mieszkania. Już od dawna nie płacił czynszu. Ale „nie ze mną te numery” powiedział Jörg, opowiada Bakunin, Jörg po prostu przestał się „dłużej w to bawić”. Zwyczajnie wycofał się z gry.
Ale czy gdyby Jörg płacił za swoją kwaterę, mógłby nadal w niej mieszkać? Dom Jörga będzie w najbliższym czasie przebudowany na luksusowe mieszkania, tzw. car-lofts. Ich właściciele otrzymają oprócz wszelkiej typowej wygody także specjalne nadziemne miejsca parkingowe. Ten nowy projekt oburza nie tylko mieszkańców dzielnicy, ale i całe miasto. Tłumy ciągną, aby protestować przeciw temu, że słabsi muszą się wyprowadzić i ustąpić miejsca bogatym, że cała dzielnica stanie się nowocześniejsza, czyli także droższa i „oczyszczona z elementu”. Oczywiście, ten nowy luksus ma już swoich odbiorców. Ale „wywiad” nie śpi: szybko rozchodzą się wieści, kto kupił nowe mieszkania i szczegóły o przyszłych właścicielach można przeczytać na plakatach i ulotkach. Słuszny gniew miasta kieruje się w ich stronę. Gniew biednych, przepędzanych i może wkrótce nawet bezdomnych, gniew przeciwników kapitalizmu, kapitału i globalizacji, gniew uczniów i idealistów, krytyków systemu, wiecznych malkontentów, walczących o lepszą przyszłość, słowem wszystkich innych.
Nietrudno się domyślić, że fronty biegną często przez kręgi rodziny i przyjaciół. Na przykład u Charlotty, która jest politykiem w lokalnych władzach. Charlotte kupiła car-loft i teraz dowiaduje się, że to jej własny syn, Jan, podał nazwisko i adres matki protestującym. Jan solidaryzuje się z nimi, uważa, że mają rację i chce walczyć przeciw niesprawiedliwości, ale jest mięczakiem, który niczego nie zmieni, orzeka Bakunin. Podobnie jest z Eddi i Moni. Najpierw czczą wspólnie pamięć Jörga, aby już po chwili wzajemnie się oskarżać i podejrzewać. Dlaczego Eddi nie zaglądała do Jörga wieczorami, prywatnie, kiedy został skreślony z listy jej pacjentów i Eddi przestała być etatową pracowniczką Caritasu, będąc jedynie zatrudniana tam taniej, na zlecenia? Może Jörg żyłby jeszcze, gdyby Eddi czuła się za niego prywatnie odpowiedzialna? A dlaczego Moni, właścicielka knajpy, sprzedawała Jörgowi alkohol i pomagała mu wypełniać podania o zapomogę, aby miał czym płacić swoje rachunki w knajpie? Przecież było jasne, że wódka mu szkodzi, jak i wielu innym klientom Moni.
Eddi marzy o nowej, lepiej płatnej pracy i jest gotowa przyjąć propozycję inwestora car-loftu, kiedy oba światy niespodziewanie stykają się ze sobą. Moni uważa to za zdradę. Bakunin, nazwany właśnie przez Moni Mussolinim, wstrzymuje się od komentarza.
Ale także kapitalista Steven „nie ma lekko”. Wszystko, co osiągnął, zawdzięcza samemu sobie. Uciekł z rodziny alkoholika, ciężką pracą dorobił się majątku. Teraz jednak historia z budową car-loftu wymyka mu się spod kontroli. Nie tak to sobie wyobrażał, ale „już nie ma odwrotu”. Czy ten loft jest ubezpieczony, chce wiedzieć Bakunin. W końcu zawdzięcza Stevenowi opiekę po śmierci Jörga. Nie jest to jednak dozgonna przyjaźń. „Gdzie cię wypuścić, na trawnik czy przy schronisku zwierząt?” pyta Steven i wyjaśnia tak sytuację. Bakuninowi jest wszystko jedno. I tak zamierza natychmiast stąd uciec. „Z tą rewolucją” w mieście nie chce mieć nic wspólnego.
W sztukach Lauckego nic nie jest tylko czarne lub tylko białe. Nikt nie jest naprawdę dobry lub zupełnie zły. Wiele także może się zmienić. Autor przedstawia istniejącą sytuację, staje po stronie słabszych (przy czym także Steven czy Charlotte mogą nagle do nich należeć) i okazuje postaciom zrozumienie dla ich położenia. Laucke nie daje figurom rad lub znaków, jak lepiej kierować własnym życiem, wskazuje tylko na problemy, które należą do dzisiejszej niemieckiej rzeczywistości i które można przeżyć poza teatrem nie tylko na Kreuzbergu w Berlinie. Korzystając z historycznych doświadczeń, Laucke konfrontuje przeszłość i dzisiejszy świat i stawia znak zapytania nad problemem, czy doświadczeni w sytuacjach przełomu i w rewoltach rosyjscy działacze ubiegłych wieków wiedzieliby lepiej od nas, jak się dzisiaj zachować. Bakunin wybiera ucieczkę. Z dzisiejszą rewoltą nie chce mieć do czynienia. Czy oznacza to, że sprawy zaszły już tak daleko, że nic się już nie da zmienić ani uratować? Nawiasem mówiąc, Bakunin u Lauckego jest psem. Czy ma to szczególne znaczenie?
Teatrowi Deutsches Theater należy pogratulować wspaniałego wieczoru. Jest to zasługą nie tylko samej sztuki, ale także wspaniałej i pełnej fantazji reżyserii Sabine Auf der Heyde, nowatorskiej scenografii – która z pewnością będzie na wielu scenach naśladowana - i doskonałej grze aktorów, w szczególności Bakunina (Matthias Neukirch).
Publikacja Teatr dla Was 2010, Dziennik Teatralny 22.10.2010