Ostermeier, Eribon, Hoss
Berlińska Schaubühne prezentuje nowy teatr polityczny
To nie teatr – tak rozpoczyna, dość przewrotnie, swoją recenzję w New York Times Ben Brantley, aby za chwilę wyjaśnić, że wcale nie miał na myśli inscenizacji Thomasa Ostermeiera „Rückkehr nach Reims” („Powrót do Reims”), a jedynie zdanie padające w tym spektaklu ze sceny. Jest ono obliczone na efekt i wywołuje śmiech na widowni. Sama krytyka Brantleya wyraża uznanie i dołącza do wielu podobnych głosów z Wielkiej Brytanii, gdzie w czerwcu 2017 odbyła się pierwsza premiera sztuki na międzynarodowym festiwalu w Manchesterze MIF, oraz, po wrześniowej premierze w Schaubühne w Berlinie, także i do głosów z Niemiec. Spektakl został wybrany tu wkrótce na Theatertreffen Berlin 2018, co znacza, że zalicza się go do dziesięciu najważniejszych niemieckojęzycznych spektakli roku. Zdaniem krytyki teatralnej Ostermeier rozszerzył granice politycznego teatru, ożywił go w nowy sposób, inspirując odbiorców i pozostawiając po sobie długotrwałe ślady, a osiągnął to poprzez prostą adaptację książki, będącej właściwie literaturą fachową. Pozytywny werdykt z Nowego Jorku – występy gościnne miały miejsce w lutym 2018 – szczególnie się liczą. Wprawdzie najnowsze trendy teatralne już nie zawsze rodzą się w tym mieście, ale w sprawach rozpoznawania cennych nowości ma się tutaj ciągle jeszcze szczególnie wyrobione oko i opiniotwórczy wpływ na kształtowanie przyszłości teatru.
Stwierdzenie „to nie teatr” można odnieść także w pewnym sensie do samej sztuki, gdyż z teatralnego punktu widzenia na scenie ogląda się niewiele teatru. Przedstawienie można określić jako teatr minimalistyczny o silnej podstawie tekstowej, prawie bez scenicznej akcji. Akcja toczy się w pomieszczeniu studia filmowego, gdzie uczestniczymy w końcowej fazie montażu filmu dokumeltalnego. Aktorka Katy (Nina Hoss) czyta do mikrofonu tekst ścieżki dźwiękowej, głos z offu, który stanowi książka Didiera Eribona „Retour à Reims”. Przez ponad godzinę tego niespełna dwugodzinnego przedstawienia słuchamy więc książki francuskiego socjologa i oglądamy na wielkim ekranie film, wykonany przez Ostermeiera i Sebastiena Dupoueya (w samej sztuce dzieło Reżysera granego w Niemczech przez Sebastiana Schwarza lub Hansa-Jochena Wagnera, a przy występach w krajach angielskojęzycznych przez Busha Moukarzela). Zapewne trudno jest w to w pierwszej chwili uwierzyć, ale ta lektura na głos – wstawiona w sytuację dramatyczną, pod koniec wybijającą się na pierwszy plan - tworzy naprawdę niezwykły teatr.
Spektakl jest zajmujący dla każdego, kto szuka dziś odpowiedzi na pytanie o przyczyny koniunktury ruchów prawicowych i nacjonalistycznych w Europie czy też zwycięstwa Donalda Trumpa w ostatnich wyborach prezydenckich w USA. Czołowy dziś myśliciel francuski koncentruje się wprawdzie na sprawach swojego kraju, poruszając różne problemy i ich specyficzne przejawy we Francji, jak na przykład wykluczające struktury tamtejszego systemu edukacyjnego, który uniemożliwia już wcześnie takie kariery jak jego, homofobię prowincji, której sam doświadczył, francuską ksenofobię niższych grup społecznych, znaną jako fenomen od czasów migracji lat pięćdziesiątych z Magrebu, agresję i przemoc występujące u robotników i szczególnie wyraźne dyskryminowanie kobiet. Głównym tematem jednak jest sprawa coraz silniejszej konserwatywnej prawicowości, która nie ogranicza się do Francji i umożliwia przełożenie wielu obserwacji i mechanizmów na inne kraje.
Książka Eribona jest autobiografią i zarazem socjologicznym studium, obracającym się wokół centralnego pytania: dlaczego francuska klasa robotnicza, głosująca przez dekady tradycyjnie na partie lewicowe, wybiera w ostatnich latach skrajnie prawicowy Front National. Eribon opisuje wnikliwie przemiany w robotniczym środowisku w Reims, skąd sam pochodzi, i przygląda się szczególnie uważnie procesom zachodzącym w latach od pięćdziesiątych do dziewięćdziesiątych XX wieku. Jedną z jego istotnych obserwacji jest przy tym odkrycie przeobrażeń w samym kierownictwie lewicowej partii, które dzięki pozycji liderów, korzysta nagle z większych przywilejów niż reprezentowana przez nie klasa i, aby utrzymać to wygodne stanowisko, rozpoczyna podejmowanie decyzji coraz mniej odpowiadających interesom swoich wyborców. Towarzyszy temu przejmowanie punktu widzenia i światopoglądu nowego, wyższego w hierarchiii społecznej, otoczenia. W tym okresie znikają również z kierownictwa lewicy prawdziwi robotnicy, zastępowani bardziej wykształconymi przedstawicielami. Owo odsunięcie się od wyborców, jak i wręcz odpieranie oddolnych impulsów w latach siedemdziesiątych, a następnie stopniowe przejęcie idei neokonserwatywnych w latach osiemdziesiątych, za czasów prezydenta Mitteranda, prowadzi zdaniem Eribona do odsunięcia się rozczarowanych zwolenników od lewicy. Aby „ukarać” swoich dotychczasowych przywódców głosują oni teraz na prawicę, niekoniecznie podzielając jej poglądy. Takie oddanie głosu socjolog ocenia jako wyraz protestu i próbę odzyskania poczucia, że własny głos się jeszcze w ogóle liczy. Ta istotna analiza Eribona pasuje nie tylko do sytuacji we Francji, i nie tylko do partii lewicowych, ale ogólniej, do grup będących u władzy. W Niemczech dostarczyła ona wielu impulsów pomagających zrozumieć coraz większe sukcesy nacjonalistyczno-prawicowej partii AfD, stąd zainteresowanie przełożoną w roku 2016 na niemiecki, opublikowaną we Francji już w 2009 książką.
Zasługą Ostermeiera jest nie tylko zaprezentowanie książki szerokiemu kręgowi odbiorców, ale dodatkowo wprowadzenie na scenę żywej dyskusji politycznej nad jej tezami. Aktorka Katy przerywa w pewnym momencie czytanie tekstu i zaczyna dyskusję z Reżyserem. Szczególnie ważna jest jej ocena końcowego stwierdzenia Eribona, słusznego, ale tylko ogólnikowego wniosku, że lewicy potrzebne są nowe idee, czyniące ją atrakcyjną dla wyborców. Dla Katy to za mało, a zapytana przez Reżysera o własne praktyczne rozwiązanie podaje prawdziwy przykład: aktywną działalność Willego Hossa, w młodości niemieckiego komunisty, potem związkowca reprezentującego interesy najbiedniejszych gastarbeiterów w Zachodnich Niemczech, jeszcze później współzałożyciela partii Zielonych, a pod koniec życia aktywisty walczącego o prawa do egzystencji najniższych społecznie w hierarchii Brazylii plemion w Amazonii. Willi Hoss (1929 -2003) jest ojcem aktorki Niny Hoss, która nagle przestaje odgrywać rolę Katy i opowiada o własnej rodzinie, pokazując prawdziwe zdjęcia. To przeobrażenie na scenie niesie humanistyczne przesłanie, gdyż inaczej niż życiorys ojca Eribona, życie Willego Hossa dowodzi, że utopie mogą być prawdą i że ludzie żyjący dla sprawy naprawdę się współcześnie zdarzają. Rozczarowania – to jest także wymową utworu – nie muszą kończyć się rozgoryczeniem, nienawiścią do świata i wyborem radykalnej prawicy. Można działać dla dobra innych, stawiać interesy ogółu ponad własną wygodę i karierę i nie dać się skorumpować (Hoss opuszczał swoje stanowiska, kiedy wiodący zaczynali skupiać się na własnych interesach).
W recenzjach książki Eribona pisano wiele o jej prywatnym aspekcie, historii życia autora, przez wiele lat wstydliwie skrywanej przez niego i przyznającego obecnie, że w kręgach francuskiej elity łatwiej mu było się przyznać do tego, że jest gejem niż że pochodzi ze środowiska robotników. W angielskich omówieniach spektaklu mówi się wiele o rodzinie Niny Hoss i intencjach jej obecnego politycznego zaangażowania. Warto dołączyć tu także prywatną historię Thomasa Ostermeiera, wywodzącego się jak i Eribon z nieuprzywilejowanej warstwy z niemieckiej prowincji.
Jako młody reżyser inscenizował on w Berlinie w Baracke przy Deutsches Theater sztuki angielskich brutalistów, ukazujące życie marginesu społecznego. Po objęciu dyrekcji artystycznej Schaubühne Ostermeier zwrócił się ku tematom wykształconych i zamożnych warstw stolicy, co przysporzyło mu wiele krytyki i traktowane było niekiedy jako zdradę ideałów. Za spektakle stworzone w owym czasie reżyser był dlatego ceniony bardziej za granicą, przede wszystkim we Francji i Włoszech, gdzie w jego inscenizacjach klasyków dostrzegano udane połączenie teatru tradycji i współczesności. W USA zwrócono większą uwagę na prace reżysera kiedy poszedł jeszcze o krok dalej „niszcząc” główne postaci klasyczne jak Hamlet czy Ryszard III, pozostawiając przy tym w spektaklu nadal solidną podstawę tekstów dramatycznych. Obecnie wydaje się, że Ostermeier powraca do teatru zaangażowanego i że znowu interesuje go teatr polityczny. Trzy spektakle ostatnich lat „Wróg ludu” (2012) Ibsena, „Profesor Bernhardi” (2016) Schnitzlera i „Rückkehr do Reims” kierują się w tę stronę. „Wróg ludu” wywołał wielki oddźwięk w krajach dążących (przed kilku laty) do zmiany jak Turcja, Rosja czy kraje Ameryki Łacińskiej, ale i Anglia i Nowy Jork. „Profesor Bernhardi” był ważnym głosem w Berlinie. „Rückkehr nach Reims”, w którym łączą się głosy Eribona, Hoss i Ostermeiera, podejmuje wezwanie francuskiego socjologa: grup nieuprzywilejowanych nie należy pozostawiać samym sobie, względnie jedynie politykom. Co się dzieje w przeciwnym razie – już wiemy.
Iwona Uberman
Publikacja e-teatr październik 2018