Piłka nożna i Żydzi
"Hakoah Wien" Yael Ronen w Schauspielhaus Graz
Hakoah Wien był znanym klubem sportowym w przedwojennym Wiedniu, a jego drużyna piłkarska zwyciężyła nawet w 1925 roku w mistrzostwach Austrii. Nic dziwnego więc, że noszące taki sam tytuł przedstawienie w teatrze Schauspielhaus w Grazu rozpoczyna się jako mecz piłki nożnej. Słychać wrzawę kibiców, na boisku pojawiają się pierwsi gracze przedstawiani przez komentatora sportowego. Znany wszystkim porządek zostaje jednak szybko zakłócony: piąty uczestnik wbiega na arenę ubrany w same bokserki i służby porządkowe natychmiast rzucają się za nim w pościg. „To wcale nie moja kostiuma i ta izraelski mundur wojskowy też nie jest moja” – woła młody blondyn, a stojący obok niego koledzy wytykają mu raz za razem złą wymowę i językowe błędy. Nagle nie jesteśmy na piłkarskim meczu, ale raczej na próbie teatralnej, gdzieś w drugiej lidze czyli na teatralnej prowincji w dzisiejszej Austrii. „Ja też jestem Astrakiem” – broni się przed poprawkami zdenerwowany aktor, „Austriakiem” – korygują koledzy. Nie każdemu przychodzi łatwo poprawne mówienie po niemiecku.
Przedstawienie teatralne „Hakoah Wien” autorstwa Yael Ronen (tekst i reżyseria) oscyluje między tematem przeszłości a współczesnością, sprawami wielkiej polityki dawno temu i dzisiaj, między Austrią a Izraelem, stosunkiem młodych Austriaków do przeszłości i do cudzoziemców, w szczególności Żydów, opiniami młodych Izraelczyków o sytuacji w ich kraju i długo zatajanymi austriacko-żydowskimi historiami rodzinnymi na przestrzeni XX wieku. Mówi też o piłce nożnej – kiedyś i teraz. Zdumiewające jest, ile różnych tematów Yael Ronen splata ze sobą w ciągu niespełna dwóch godzin w przejrzysty i prosty sposób. Punktem wyjścia spektaklu jest autobiograficzna historia reżyserki i jej brata Michaela Ronena, grającego tego wieczoru samego siebie. Dziadek Ronenów, Wolf Fröhlich (Fröhlich to po hebrajsku Ronen co znaczy wesoły) był austrackim Żydem, który w roku 1936 wyemigrował do Palestyny. Zmieniając ojczyznę, zerwał z przeszłością tak radykalnie, że o wielu jego przeżyciach z młodości rodzina dowiedziała się dopiero po śmierci dziadka. Także o tym, że był sportowcem w Hakoah Wien - klubie, który przed nadejściem Hitlera miał licznych wielbicieli nie tylko pośród Żydów.
Początek na boisku sportowym to pierwszy początek wieczoru. Drugi rozpoczyna się gdzie indziej: wnuk Wolfa, Michael Fröhlich odbywa służbę wojskową w izraelskiej armii. Jego jednostka stacjonuje w Zachodnim Brzegu Jordanu, co czyni żołnierskie powinności nad wyraz uciążliwymi psychicznie. Działania wojskowe skierowane są tu rzadko przeciwko zagrażającym życiu izraelskich osadników zbrojnym akcjom grup oporu. Zamiast tego są często jedynie nękaniem bezbronnej palestyńskiej ludności. Ale rozkaz to rozkaz i musi być wykonany, mimo że oznacza czyny, o których wolałoby się zapomnieć. Wybawieniem dla sierżanta Fröhlicha jest rozkaz generała: mówiący biegle po niemiecku żołnierz ma udać się z misją propagandową do Wiednia. Jego zadaniem jest przekonanie zachodniej prasy o słuszności pozycji Izraela w konflikcie z Palestyńczykami. Fröhlich wywiązuje się dobrze ze swoich obowiązków, wie jednak doskonale (i dzieli tę wiedzę na stronie z teatralną publicznością), ile musi w tym celu przemilczeć.
Przedstawienie Yael Ronen jest zrealizowane w prosty sposób: na prawie pustej scenie (scenografia Fatima Sonntag) o tle kojarzącym się z boiskiem sportowym, stoją duże kwadratowe bryły. Przy odpowiednim ustawieniu stają się one wyposażeniem różnych wnętrz: sypialni rezerwowego bramkarza (który od trzynastu lat nie zagrał w ani jednym meczu), gabinetu psychologicznego jego narzeczonej (której psychiczne problemy nie są mniejsze od tych jej pacjentów), jednopokojowego apartamentu zagorzałego kibica piłkarskiego (zdolnego do chuligaństwa równie szybko jak i do dobrych uczynków), knajpy, gdzie spotykają się przypadkowo różne postaci wieczoru. Przed zmianą miejsca akcji na zielonym tle-ekranie pojawiają się projekcje schematycznych rysunków objaśniających, jak ustawić do następnej sceny kwadratowe części. Zmianę dekoracji przeprowadzają sami aktorzy. Podczas trwania akcji, na tym samym ekranie wyświetlane są duże i dobrze czytelne teksty, umożliwiające bezproblemowo zachowanie wielojęzyczności przedstawienia (obok niemieckiego słychać czasem hebrajski i angielski).
Koncentracja na dniu dzisiejszym wprowadza wiele nowości do żydowsko-europejskich spraw. Młody Fröhlich doświadcza w Wiedniu po raz pierwszy, czym jest poczucie bezpieczeństwa i normalności – nieznanych żyjącym od lat w stanie niekończącej się wojny Izraelczykom. Yael Ronen nie zataja ani wewnętrznoizraelskich konfliktów i politycznych kłótni, ani wewnętrznego rozdarcia wielu obywateli. Dezerterujący z armii Fröhlich jest patriotą, tak samo przekonanym o słuszności walk w późnych latach 40-tych prowadzących do powstania Izraela oraz wartości pracy w kibucach jak i jego dziadek. Jest on jednakże równie pewny, że przyjęcie po śmierci dziadka austriackiego obywatelstwa i zamieszkanie w Wiedniu są dzisiaj dla niego samego właściwym krokiem. To mocny moment wieczoru, kiedy młody żołnierz mówi do nieżyjącego już dziadka: „Dzisiejsza armia izraelska nie jest armią, w której ty walczyłeś; nie jest już nawet armią, w której walczył mój ojciec”. Ta bezpośrednia krytyka obecnej polityki Izraela jest wyrazem politycznej postawy wielu młodych Izraelczyków wypływającej z głębokiej troski o przyszłe losy kraju. Międzypokoleniowy spór starego syjonisty i jego wnuka pozwala przeciętnemu Europejczykowi zrozumieć też motywy aktualnej ucieczki młodych Żydów do Europy. Do krajów, z których przepędzono i w których zamordowano tak wielu ich przodków.
Zainteresowanie teraźniejszością, wypowiadanie bez ogródek niewygodnych politycznych poglądów, aktywne przekraczanie barier (także językowych) w celu pojednania i mówienie z humorem o sprawach wielkiej wagi to charakterystyczne elementy teatralnej pracy Yael Ronen. Urodzona w 1976 roku w Jerozolimie, wykształcona w Izraelu i Nowym Jorku i pracująca dzisiaj w Izraelu, Niemczech a od 2012 także w Austrii reżyserka i autorka zaliczana jest do grona czołowych, najbardziej prowokujących i innowacyjnych młodych artystów teatralnych kraju. W Niemczech zwróciła na siebie uwagę pokazanym gościnnie w 2005 roku przedstawieniem „Plotner” („Uwikłania” albo też „Bagno”), ukazującym matnię, w której miotają się izraelscy Żydzi i Arabowie i w której ich próby wzajemnego zbliżenia kończą się jedynie fiaskiem. Jej „Dritte Generation” („Trzecie pokolenie”) - kooperacja berlińskiej Schaubühne i teatru Habima z Tel Awiwu, powstałe w 2008 roku z udziałem niemieckich, żydowskich i arabskich aktorów, zostało ogłoszone w Niemczech najlepszym spektaklem zagranicznym roku. Wieczór (grany w Berlinie do dzisiaj, co należy do wyjątków) jest dialogiem prowadzonym (w trzech językach) przez wnuków ocalałych z Holokaustu Żydów ze swoimi niemieckimi i arabskimi rówieśnikami. Poprzez zestawienie w nim Holocaustu z Nakbą (po arabsku: „katastrofa”, określająca czystki etniczne w Palestynie w 1948 dokonane przez Żydów) wywołał oburzenie w Izraelu. Wychodzenie daleko poza tematy zagłady czasów drugiej wojny światowej i oddanie sprawie Palestyńczyków (nawiasem mówiąc mąż reżyserki jest arabskim obywatelem Izraela) wzbogacają o wiele aspektów tematykę (izraelsko)żydowsko-niemiecką (i austriacką) oraz arabską dając jej szansę na przyszłość. Ta zaangażowana postawa i ambitne prace artystyczne są cenione w Europie i przyniosły Ronen liczne nagrody. Za „Hakoah Wien” otrzymała ona w roku 2013 nagrodę Nestroya – najważniejszy laur teatralny w Austrii.
Teatr polski miał okazję zetknąć się z twórczością izraelskiej artystki w 2008 roku: na zaproszenie Krystyny Meissner Yael Ronen zrealizowała wspólnie z Michałem Zadarą we wrocławskim Teatrze Współczesnym dwuczęściowy spektakl „Tykocin/Bat Yam”. Wyreżyserowana przez nią część „Bat Yam” (nazwa dzisiejszej dzielnicy Tel Awiwu) opowiadała o losach żydowskiej rodziny przyjeżdżającej do Polski w wiele lat po wojnie. Jej trzy pokolenia: ocalały dziadek, jego dzieci i wnuki przybierały różne – niekiedy zaskakujące dla samych siebie - postawy wobec przeszłości i różnie odbierały zastaną w Polsce rzeczywistość. Także i ten spektakl Ronen osadzony był w czasach współczesnych, ale jego głównym tematem był Holocaust. Przyczynę dominacji tematu przeszłości reżyserka i współautor wieczoru Amit Epstein wyjaśniali w programie „Bat Yam” następująco: inaczej niż w przypadku Niemców, którzy już wkrótce po wojnie podjęli z Żydami bolesny i trwający do dzisiaj dialog, w Polsce przez wiele lat unikano rozmów na temat tego, co się zdarzyło podczas wojny. Urwany na długi czas kontakt nie może dzisiaj zostać podjęty naprawdę, jeśli przejdzie się do porządku dziennego nad przemilczeniami.
Tematyka żydowska nie dominuje dzisiaj w teatrze niemieckim, ale jest w nim stale obecna. Poza sztukami podejmującymi nadal tematy wojennych czasów: kolejne inscenizacje utworów George‘a Taboriego i Bertolta Brechta, adaptacje teatralne takich powieści jak „Łaskawe” Jonathana Littella lub „Każdy umiera w samotności” Hansa Fallady czy komedie w stylu „Ruhe vor dem Sturm” („Spokój przed burzą”) Theresii Walser - aby wymienić jedynie niektóre przykłady - wątki żydowskie sięgają dzisiejszego dnia i mają coraz większą różnorodność tematyczną. Przybliżają one widzom teatralnym współczesne życie zachodnioeuropejskich Żydów poprzez grane tu utwory Holenderki Judith Herzberg: „Leas Hochzeit” („Wesele Lei”), łączone także w tryptyk z „Heftgarn” („Fastryga”) i „Simon” („Szymon”) i zatytułowane „ÜberLeben” („OPrzeŻyciu”), mówią o codzienności rosyjskich Żydów zamieszkałych w Niemczech w „Muttersprache Mamelosch” („Mowa ojczysta po mamci”) Marianny Salzmann czy pobudzają do śmiechu historyjkami amerykańskiej Żydówki Lily Brett – nazywanej często Woody Allenem w spódnicy – zahaczającymi z jednej strony o Auschwitz, a z drugiej o Nowy Jork i idealizującymi rodzinę, jak w komedii powstałej według powieści „Chuzpe” („Chucpa”). Także i nieżydowscy artyści poświęcają postaciom żydowskim coraz więcej uwagi, włączając je do opowiadanych przez siebie współczesnych historii – czynią tak przykładowo Frank Abt w autorskim spektaklu „Glaube, Liebe, Hoffnung” („Wiara, miłość, nadzieja”) i mieszkająca w Niemczech turecka młoda reżyserka ÇağIa Ilk, która znalazła w „Abraham und die Metzger” („Abraham i rzeźnicy”) miejsce dla wyznawy religii Mojżesza. O współczesnym życiu w Izraelu i tragediach wynikających ze stanu wojny opowiada w Europie także znany pisarz izraelski David Grossman. Zaadoptowana dla teatru przez samego autora powieść „Falling out of time” („Wypaść z czasu”) miała swoją światową prapremierę w grudniu 2013 nie w Izraelu, ale właśnie w Berlinie.
Także Yael Ronen kontynuuje pracę nad wzbogacaniem wiedzy o żydowskiej współczesności. Jej inscenizacje „The day before last day” z roku 2011 w Berlinie i najnowszy spektakl w Schauspielhaus Graz „Niemandsland” („Ziemia niczyja”) w obecnym sezonie dostarczają dalszych tematów. Berliński spektakl zajmował się sprawami religii, przy czym Ronen uzupełniła konflikty między chrześcijanizmem, judaizmem i islamem o obecność buddystów, hinduistów, ateistów i agnostyków. Ta komedia-kabaret o na temat wiary krytykowała ostro ruchy fundamentalistyczne i ośmieszała liczne teorie spiskowe, ale nie zaliczała się do najlepszych prac autorki. Podobnie ostatni austriacki spektakl, łączący ze sobą konflikty w Palestynie z wojną domową w Syrii i niezagojonymi ciągle ranami wojen w byłej Jugosławii oraz z kryzysem w wojennym reporterstwie stawia sobie za dużo celów na raz i nie wszystkie może przekonująco zrealizować. Nie szkodzi to jednak dzisiejszej popularności Ronen w teatrze, gdzie jak i w piłce nożnej po przegranej jest zawsze szansa na nowe zwycięstwo.
Publikacja: "Teatr" Nr 6/2014