Miroslava Svolikova „usadzeni“ („die hockenden“) (fragment)

  1. knajpa, wódka, stół

obgadywany (wchodzi): wzięli mnie do siebie na stronę i postawili mi kieliszek wódki. podniosłem go do ust z kałuży alkoholu i wychyliłem. patrząc im prosto w oczy, wróżyłem im zły koniec. z zachwytem klepali mnie po plecach i postawili kieliszek z rozmachem na nowo do kałuży.

usadzeni: (plusk, plusk)

inni: (plusk, plusk, plusk)

autochton: (plusk, plusk, plusk, plusk)

obgadywany: stawiali przede mną raz za razem w kałuży następne kieliszki.

usadzeni: (plusk, plusk)

inni: (plusk, plusk, plusk)

autochton: (plusk, plusk, plusk, plusk)

inny: najpierw wszyscy jeszcze czekali. żywili naprawdę nadzieję, że coś się jeszcze wydarzy. naprawdę miało się nadzieję, że ktoś wypowie wreszcie jakąś prawdę.

cierpliwie, bo tacy są ludzie w tej mieścinie.

czekano tu w tym przesmyku, i ludzie, którzy całymi dniami gapią się na ulicę przez okna, też czekali.

wszyscy byli cierpliwi. bo przecież wiedzieli, że on jest jeszcze młody.

niczemu nie można zaufać, co by nie było prawdą.

i przecież każdy tu widział, że coś się dopiero kształtuje.

autochton: czas mija, zegary tykają, dzieci się rodzą, są podcierane i zawijane w pieluchy, starzeją się i umierają, okna otwiera się i zamyka, psują się i nie dają otworzyć, nie dają się, czemu się nie otwierają, czemu nie można tych cholernych okien otworzyć, człowiek stoi na zewnątrz i przygląda się zdziwiony zawiasom, stoi na zewnątrz i dziwi się światu, czas przemija jak przemijał, zegary tykają coraz szybciej, ziemia zamarza, ludzie ślizgają się na niej i rozkładają, ludzie gniją, słońce świeci, potem nadciąga chmura, czas mija, tik-tak tik-tak.

tik-tak tik-tak.

tik-tak tik-tak.

lata biegną coraz wolniej, domy zapadają się w ziemię, zarastają mchem, niecka robi się coraz głębsza, wybuchają pożary, leje deszcz, chmury nadchodzą i odchodzą, na ulicy leżą kartony od jajek, na ulicy wala się mnóstwo kartonów po jajkach, na ulicy leżą stosy kartonów, ludzie zjawiają się w niecce i milczą, lata mijają, przyjeżdża jakiś autobus, nie przyjeżdża żaden autobus, ktoś patrzy z prawej na lewą, wszystko gnije, gnije gnije.

inny: wiele się wydarzyło, nic się nie wydarzyło, a on nadal jeszcze tam stoi.

inni: wiele się działo, ale nic się nie zmieniło.

on wszystkich rozczarował.

obgadywany: no wypij, powiedzieli.

inni: pij! pij! pij!

autochton: pij! pij! pij!

inny: wypij teraz!

Sztuka została opublikowana w: "Dialog" Nr 4/2018. Czytanie sceniczne odbyło się w Warszawie w Teatrze WarSawy 2018.