Nino Haratischwili „Jesień poddanych” (fragment)

 

2. Róże i kości

Kaela ma na sobie mundur generała, siedzi na fotelu i ogląda telewizję, bez dźwięku. Je przy tym orzeszki ziemne a także coś, co działa uspokajająco na nerwy i zwiększa potencję.

Luci wchodzi i przynosi jeszcze więcej jedzenia. Kiedy spostrzega Kaelę w mundurze generała, jest przestraszona. Chce się wymknąć po cichu, porusza się jak ludzie, którzy przeżyli przepędzenie.

Kaela (udając generała): Luci, Luci, nie chcesz buzi? (Śmieje się.) Luci, Luci, nie chcesz buzi?/ Dobrze go naśladuję, co? On mówi dokładnie takim głosem.

Luci: Przestraszyłam się, myślałam, że to ON tu siedzi i że tylko nie zauważyłam chwili jego powrotu.

Kaela (udając generała): Chodź Luci, dotrzymaj mi towarzystwa. Czuję się taki samotny, taki samotny./ Moim zdaniem dobrze naśladuję jego głos, nie uważasz?

Luci: Wszyscy inni pracownicy nie zjawiają się od wczoraj w pracy. Rina mówi, żeby pani zaniosła firani do pralni, i że musimy wszystko wypolerować do soboty tak, żeby się świeciło, wie pani, to na tą uroczystość.

Kaela: Luci, buzi./ Uważam, że to był rzeczywiście dobry żart, udał mu się. Ale nie wyobrażaj sobie, że to może coś oznaczać, on się ogląda za każdym tyłkiem. Podejrzewam, że ma szczególne upodobania, jeśli wiesz, co mam na myśli. Ach nie, ty oczywiście jak zwykle nie masz o niczym pojęcia. Powiedz tej głupiej krowie, że nie kiwnę palcem, tak długo jak państwa tu nie ma. Ten kraj schodzi na psy a ja mam szorować podłogę? Zawsze była zboczona. Tak, uważam, że to zboczenie. Co wieczór przygotowuje jadłospis, bo rzekomo ONI mogą się zjawić w każdej chwili i chcieć coś do zjedzenia. W głowie mi się nie mieści. Kto to wszystko zje? My? Jak ją znam, raczej wyrzuci to wszystko do muszli klozetowej niż da nam.

Luci: Ona chce, żeby panował porządek, żeby wszystko było jak dotychczas.

Kaela: Ale nic nie jest tak jak dotychczas. Może ciebie uda się jej nabrać, ale ja jestem tu już wystarczająco długo, żeby pojąć, że to tutaj absolutnie nie jest normalne. Drogi są zamknięte. I gdyby generał wsiadł do samolotu i przyleciał tutaj we własnej osobie, spostrzegli by to i zastrzelili go. ONI tutaj tak szybko nie wrócą. Nie jestem w ciemię bita. Wszyscy uciekli. Tylko my zostałyśmy i dlatego powinnyśmy sobie dogadzać, nie uważasz Luci-buzi? Kto zrobił tą zboczoną masochistkę naszą przełożoną? Ciągle te kazania moralne. Dobrze znam jej zatrute, dewocyjne myśli niewolnika! Znam jej służalcze fantazje! O tak. I uważam, że nie powinnyśmy pozwalać, żeby nam rozkazywała.

Luci: Nie wiem. A co, jeśli ONI wrócą?

Kaela: Generał i jego żona wraz z całym orszakiem – jeśli nadal jeszcze mają jakiś orszak – są uziemieni, zrozum to wreszcie Luci. Najbardziej znienawidzony człowiek w całym kraju, tak teraz mówią o nim, przecież wiesz, że tak jest. Nie pomoże mu broń. Złapią go i rozszarpią gołymi rękami na strzępy. ONI nie wrócą. Jesteśmy same. I nie możemy stąd wyjść. Powinnyśmy były wcześniej się nad tym zastanowić. Teraz jest już za późno, dlatego uważam, że powinnyśmy wykorzystać to jak najlepiej. Możemy robić co chcemy. Możemy wchodzić do ich prywatnych pokojów, zakładać ich ubrania, jeść ich jedzenie, pić ich wina, spać w ich łożach, możemy, możemy, możemy...

Luci: Nie wiem. Mogłabym spróbować przedostać się do mojej siostry. Mieszka na wsi. Mogłabym wyjść przez tylne wyjście i ...

Kaela: I myślisz, że cię nie dopadną? Że uda ci się ukryć u kogo byłaś na służbie? Komu podcierałaś tyłek, czyje dzieci bawiłaś, komu szorowałaś podłogę? Zawsze rozliczają się najpierw z maluczkimi, zanim przejdą do grubych ryb. Z małymi, grzecznymi dziewczynkami, córeczkami uchodźców, takimi jak ty.

Luci: Ale tak pewnego dnia sforsują te mury i wedrą się tu do domu, a wtedy...

Kaela: Masz lepszy pomysł Luci-buzi?

Luci: Nie nazywam się Luci.

Kaela: Coś takiego.

Luci: To generał tak zaczął. Powiedział, że moje imię jest egzotyczne i zbyt skomplikowane. I że Luci lepiej by do mnie pasowało. Ale ja nie cierpię tego imienia.

Kaela: No cóż, będziesz musiała się jednak z nim pogodzić. Czy chcesz czy nie, już dawno stałaś się Luci. Jego Luci. Uważam, że dobrze mi w JEGO mundurze, co ty na to?

Luci: Nie wiem.

Kaela: „Nie wiem, nie wiem.” Musisz w końcu coś wiedzieć. Przecież wiesz na przykład, że nasz kierowca jest pedałem, że Rina jest starą wiedźmą z dewiacjami, że jesteś tu otoczona złodziejami, obłudnikami, świniami i mordercami? I że tylko wtedy uda ci się przetrwać w tym towarzystwie, jeśli staniesz się taka jak oni, albo jeśli udowodnisz, że jesteś gotowa posunąć się jeszcze dalej.

Luci: Taka nie jestem.

Karela: Och, jak ja kocham to zdanie. Ile razy już to słyszałam. Naturalnie. Każdy tak mówi na początku. No ale ty uważasz, że jesteś czymś lepszym, prawda?

Luci: Chyba powinnam już wrócić do kuchni i ...

Kaela (znowu udając generała i zmieniając głos): Luci, Luci. Nigdzie nie pójdziesz. Zostaniesz ze mną, wspaniale się zabawimy we dwoje. Tak czy nie? Nie bój się Luci. Zabawimy się, teraz tylko żartuję, ale wkrótce wszystko się skończy, cały ten cyrk, i wtedy przyjdzie nasza kolej. Wtedy wszystko sobie dokładnie przypomnimy. Przypomnimy sobie, kto się najgłośniej wydzierał, kto najbardziej protestował, kto krzywił najgorzej mordę w czasie tak zwanej re-wo-lu-cji, i wtedy weźmiemy się do roboty, a nasza kara będzie okrutna, Luci, możesz mi wierzyć. Ale przypomnimy sobie także i o tych, którzy byli nam wierni, tak czy nie? I jeśli będziesz wśród nich, spotka cię nagroda. Ale do tej pory, tak długo jak tam na zewnątrz panują te wycieńczające nerwy niepokoje, twoja pani na pewno nie będzie miała nic przeciwko temu, żebyś pożyczyła sobie od niej kilka sukienek, bo jesteś słodką dziewczynką i zasłużyłaś na to, żeby nosić szałowe ciuchy, tak czy nie?

Luci: Nie wydaje mi się to właściwe. JEJ szafa jest święta. Nie. Nie mogę tego zrobić.

Kaela (nadal udając generała): Zamknij się wreszcie, głupia cipo! Zrobiłem ci propozycję. Skorzystaj z niej. Nie udzielam tu żadnej humanitarnej pomocy wypędzonym. A te orzeszki ziemne nie są należycie uprażone, uważaj, następnym razem mają być takie jak trzeba...

Luci zaczyna się wycofywać tyłem z pokoju.

Kaela: He, he, Luci, dokąd idziesz? Przecież to tylko żarty.

Kaela zaczyna ją gonić.

 

Sztuka została opublikowana w: "Dialog" Nr 12/2015

Czytanie sceniczne odbyło się 18.12.2017 w Dworku Sierakowskich w Sopocie w kooperacji z gdańskim Teatrem Wybrzeże