Berlin: Autorentheatertage/ Dni Autorów Teatralnych 2016

Tegoroczna edycja festiwalu Autorentheatertage w berlińskim Deutsches Theater była przeglądem różnorodnych tematycznie niemieckojęzycznych utworów scenicznych napisanych w ostatnim czasie lub wystawionych w minionym sezonie teatralnym na scenach w Niemczech, Szwajcarii lub Austrii. W tym roku znalazły się pośród nich również sztuki, które z uwagi na swoją formę artystyczną czy sposób ujęcia tematu możnaby zakwalifikować jako sztuki niezwykłe. Należą do nich „I’m searching for I:N:R:I (eine kriegsfuge)“ („Szukam I:N:R:I (fuga wojenna)” Fritza Katera (pseudonim autorski Armina Petrasa, który w Polsce jest bardziej znany jako reżyser), „In einem dichten Birkenwald, Nebel” („W gęstym brzozowym lesie, mgła”) Henrietty Dushe, dramatopisarki dość jeszcze mało znanej, ale wyraźnie obecnej w tym sezonie w niemieckim krajobrazie teatralnym oraz „Das Gelübde” („Ślubowanie”) Szwajcara Dominika Buscha, którego sztuka jest jedną z trzech nagrodzonych w corocznie odbywającym się festiwalowym konkursie na nowe teksty, które jeszcze nie doczekały się premiery teatralnej.

Fritz Kater „I’m searching for I:N:R:I (eine kriegsfuge)“

Sztuka Fritza Katera rozpoczyna się od miłości. Maibom i Rieke są od siedmiu lat parą kochanków w Berlinie lat pięćdziesiątych. On rozmyśla o ślubie, ale na razie musi udać się jako reporter w podróż do Brazylii i na Kubę. Kiedy po miesiącu wraca, okazuje się, że Rieke zniknęła - może została uprowadzona. Maibom rozpoczyna poszukiwania.

Okazuje się, że kochankowie wiedzą o sobie niewiele. Ich skrywana przeszłość i zmienione tożsamości wychodzą na jaw stopniowo w kolejnych scenach (jest ich łącznie 13). Maibom wcale nie jest reporterem, jest polskim Żydem i pracuje dla izraelskiego wywiadu ścigając po całym świecie przestępców wojennych. W życiu Niemki Rieke znajduje się mroczny rozdział dotyczący wojny, gdyż w młodości, zmuszona przez sytuację, służyła nazistom i ma na sumieniu życie człowieka.

Pierwsze sceny dramatu Katera mają formę długich monologów oscylujących pomiędzy epickim opowiadaniem i refleksją, i przechodzą jedynie z rzadka w grę sceniczną. Ta liryczna proza teatralna kojarzy się w pierwszej chwili z teatralnymi adaptacjami powieści, jest tu jednak samoistną formą utworu. Dalsze sceny sztuki, od chwili poszukiwań zaginionej, do spotkania kochanków ich rozmowy-rozrachunku oraz próby wspólnej ucieczki z Niemiec, stają się – chwilami niepozbawioną parodii – wersją sfilmowanych kryminałów Chandlera czy Hammetta. Ich charakter koresponduje wyraźnie z kinematografią nouvelle vague lub filmu noir, ale i w tej części dramat Katera nie jest sceniczną adaptacją produktów kinowych lecz oryginalnym tekstem stworzonym świadomie dla teatru, mimo wyraźnych odniesień do kina.

„I’m searching for I:N:R:I” rozgrywa się w różnych miejscach - głównym punktem jest Berlin Zachodni, obok niego akcja toczy się w Hawanie, Tel Awiwie, Bonn-Bad Godesbergu i w nadreńskim lesie w Eifel - i obejmuje okres od roku 1941 do letnich miesięcy w 1989, na krótko przed upadkiem muru berlińskiego, przy czym historia opowiadana jest w skokach czasowych. Łączy ona w sobie niczym fuga muzyczna – zresztą „eine kriegsfuge”, fuga wojenna, to podtytuł sztuki – wiele różnych wątków: miłości i zdrady, ucieczki, wykorzenienia i braku ojczyzny, wojny i holocaustu, cudu gospodarczego i końca NRD, nienawiści i przemocy. Mimo początkowych zmyleń i zawikłań, niejasnych tożsamości i fragmentarycznej formy, dramat splata umiejętnie wielkie tematy w jedną całość. Udaje mu się także włączenie mitologicznego wątku Orfeusza i Eurydyki – Maibom schodzi tu do Hadesu przeszłości i próbuje – bezowocnie – wydostać stamtąd swoją Riecke.

Dramat Katera jest przede wszystkim opowieścią o ranach jakie pozostawia wojna, śladach historii, których nie sposób wymazać – po żadnej stronie walczących - o uczynionych spustoszeniach duchowych, niemożliwych do zapomnienia, nawet przy wielkim wysiłku woli. Miłość nie zawsze może wszystko przezwyciężyć, zdaje się mówić autor, przeszłość jest czasem silniejsza niż ona. Fritz Kater spogląda wstecz na historię z bardzo szczególnej perspektywy. Jego refleksja sięga głębi, dowodząc, że i po wielu latach temat wojny nie został jeszcze wyczerpująco przepracowany, że i dzisiaj, chociaż powstało już tyle utworów na ten temat, można odkryć w niej nieznane aspekty, przedstawić ją jeszcze inaczej i artystycznie nowatorsko. Teatralny utwór Katera styka się tutaj z powstałym w roku 2014 filmem Christiana Petzolda „Phoenix”, przyjmującym podobną perspektywę i intensywnie dotykającym bolesnej przeszłości (film ogranicza się jednak do spraw katastrofy niweczącej żydowsko-niemieckie współżycie). Melancholia, wspólna obu utworom potrafi poruszyć głęboko odbiorców, mimo że brakuje w nich zupełnie wielkich efektów.

Silną stroną „I’m searching for I:N:R:I“ jest także jego przekroczenie granic kulturowych, gdyż sztuka ta jest nie tyle utworem niemieckim, ale dramatem wspólnym dla krajów Europy, reflektującym czasy wspólnych (bez względu na strony barykady, po których się wtedy znajdowało) tragicznych przejść tego kontynentu. Poprzez wplecenie różnych elementów europejskiej kultury: mitologii greckiej, francuskiego filmu (i kina amerykańskiego w tej części, w której zostało ono przyswojone przez Europę jak na przykład film noir), polskiej opowieści A. Fiedlera „Dywizjon 303”, pobrzmiewającego echa powieści Marka Hłaski, Heinricha Bölla i Ericha Marii Remarque’a oraz skojarzeń z filmem „Zawód reporter” Antonioniego a także muzyki Bacha i jazzu dramat Katera tworzy ogólnoeuropejski utwór dramatyczny.

Tytuł jest trudny do rozszyfrowania i pozostawia liczne możliwości interpretacyjne, I:N:R:I nawiązuje do skrótu łacińskiego I.N.R.I. (inri) z tablicy krzyżowej - Jezus Nazarejczyk Król Żydów - i do tytułu obrazów niemego kina Roberta Wienego z roku 1923 opowiadającego o biblijnym ukrzyżowaniu; być może jest on tu apelem lub memento w obecnych niespokojnych czasach. Zapewne można go też rozumieć jako kontrapunkt tego – w najlepszym sensie - egzystencjalnego europejskiego kryminału.

Warto jest też zwrócić uwagę na bardzo udaną inscenizację spektaklu ze sceny kameralnej w Schauspiel Stuttgart w reżyserii Jossiego Wielera, który, podobnie jak dzieje się to przy wykonywaniu utworów muzycznych, wydobył z partytury słownej liczne odcienie. „I’m searching for I:N:R:I“ unaocznia możliwości – także te literackie i filmowe – jakie kryje w sobie teatr, który w dialogu z innymi gatunkami sztuki potrafi zachować własny urok i autonomię.

Henrietta Dushe „In einem dichten Birkenwald, Nebel”

Utwór Henrietty Dushe jest sztuką napisaną dla trzech kobiet i trzech męskich głosów w różnym wieku. Tyle tylko da się powiedzieć z pewnością o postaciach, które łączy ogólnie opisywana sytuacja, rysująca się powoli poprzez słowa: wszystkim im życie wymknęło się kiedyś spod kontroli i jego dotychczasowy zwykły i zorganizowany przebieg przestał być dłużej możliwy. Dlaczego? W jakim momencie się tak stało i jakie życie wiedli przedtem? Z przywoływanych przez postaci z wielkim trudem i niepozbawionych sprzeczności urywków wspomnień nie można się dowiedzieć tak naprawdę niczego dokładnie, ale niektóre ze szkicowanych momentów są poruszające: ktoś nagle nie rozpoznaje swoich kilkuletnich dzieci, komuś innemu nogi odmawiają posłuszeństwa i nie może przekroczyć progu swojego biura, jeszcze ktoś inny przeżywa drobny wypadek samochodowy. Mgliste wyobrażenia z przeszłości rzucają cień na obecną sytuację, której bohaterowie, mimo wysiłków, nie potrafią ogarnąć: nic nie jest już dla nich oczywiste, stają się ofiarami bezwoli, tracą z biegiem czasu wszystko (tak twierdzą), ale kim są, co robią – o tym mówią niewiele, być może nawet nie są świadomi swojego położenia. Tytuł „W ciemnym brzozowym lesie, mgła” zdaje się być dobrą metaforą określającą stan ducha rozkojarzonych i mało szczęśliwych postaci.

Dushe komponuje swoją niezwykle muzykalną i rytmiczną w brzmieniu opowieść zagadkowo. Postaci mówią w niej pojedynczo, podwójnie, we troje, chwilami jako chór. Ich wzajemne powiązania są niejasne, dlatego też trudno odgadnąć, czy chodzi tu o sześciu samotników i ich monologi, które przypadkowo nakładają się na siebie tam, gdzie i życiowe doświadczenia wydają się przez moment bardzo podobne, czy też chodzi o chaotyczne zwierzenia jednej – rozszczepionej na trzy – kobiety i jednego – scenicznie roztrojonego – mężczyzny? A może są to trzy siostry (bracia?) lub jedynie abstrakcyjne wypowiedzi, dokumentujące stan duchowy pacjentów chorych na depresję, nie zaś bezpośrednie wyznania osób dotkniętych nagle przez kryzysy życiowe?

W dramacie Dushe wszystko jest zagadkowe, konsekwentnie niejasne i niezrozumiałe dla widza, ale w owej tajemniczości i niejednoznaczności tkwi także czar utworu. Zainteresowanie autorki zwrócone jest nie w stronę zwykłego codziennego życia i jego problemów, ale w stronę zwyczajnych ludzi, którzy nie mogą już zachowywać się „tak jak należy”, gdyż z dla nich samych niezrozumiałych powodów życie omija ich, idzie dalej, zostawiając ich w tyle w chwili, gdy ich dotychczasowe funkcjonowanie w społeczeństwie przestaje być możliwe. Ten dramat stoi na przeciwnym biegunie świata niż materialistyczna rzeczywistość XXI wieku i stawia pod znakiem zapytania skuteczność złotych środków zaklinanych w poradnikach życiowych i przedstawiających zawsze „kryzys jako szansę”.

Nie każdy kryzys albo cios losu można przezwyciężyć samomotywowaniem, dyscypliną czy pomocą lekarską, nie na wszystko istnieją gotowe recepty i nie każde osobliwe przeżycie kończy się happy endem, zdaje się sugerować autorka. Dushe zajmuje się tymi, którzy ponieśli porażkę i nie stanęli po niej ponownie na nogi, ludźmi, którzy żyją teraz w jakby innym świecie, równoległym do tego, który powszechnie znamy. Jest to świat pozbawiony energii i aktywności, świat smętku, ale nie jest on jednak miejscem wielkich tragedii, chociaż jedna z sześciu postaci zdaje się wybierać radykalne rozwiązanie w postaci odebrania sobie życia. Jednakże i ten epizod nie jest w sztuce Dushe jednoznaczny, bo może wcale nie umiera tu człowiek, ale tylko jego młodość, iluzje czy wcześniejsze nadzieje.

Fascynujący w swojej konstrukcji i poetycki dramat wprowadza stale zdezorientowanie wobec uznawanych powszechnie pewników. Jest on deziluzją, która nie przygnębia, wizją niemożliwego ratunku, która nie budzi lęku. Tu i ówdzie powtykane są także inne wątki jak fragmenty dzieciństwa spędzonego jeszcze w socjaliźmie, inne sposoby reakcji na odczuwane cierpienie u mężczyzn i u kobiet czy też obojętność medycyny względem fenomenów, których nie potrafi ona zmierzyć żadnym ze swoich przyrządów.

Zaprezentowane na Autorentheatertage przedstawienie z prowincjalnego Landestheater Detmold w reżyserii Malte Kreutzfelda zasługuje także na wyróżnienie, gdyż jest zrobione z dużym wyczuciem i dokładne w szczegółach pozostawiając zarazem niejednoznaczności i abstrakcję tekstu. Kreuzfeld interpretuje bez zawężania i tworzy na scenie, uzupełniając muzyczną warstwę Dushe motywem z pieśni Schuberta, lekki i poetycki nastrój.

Dominik Busch „Das Gelübde“

Jeszcze innym rodzajem niezwykłości jest niezwykła w dzisiejszych czasach postawa, którą można znaleźć w sztuce „Ślubowanie” Dominika Buscha, autora znanego jak dotąd przede wszystkim publiczności teatralnej w Lucernie.

Podczas powrotnego lotu z Afryki, gdzie młody lekarz Tim odbywał w slumsach półroczną praktykę, dochodzi do katastrofy samolotowej. Tim wychodzi z niej cało. Ale podczas spadania maszyny przyrzeka, że jeżeli się uratuje, wróci z powrotem do afrykańskiej placówki i zostanie tam już na zawsze. Propozycję poprowadzenia ośrodka otrzymuje tuż przed swoim wyjazdem od belgijskiego kolegi, który przechodzi właśnie na emeryturę. Tim nie planuje takiej przyszłości – jego dalsze życiowe kroki są ustalone: podjęcie pracy w lokalnej klinice, rozpoczęcie wspólnego życia z oczekującą dziecka narzeczoną, zakup domu, w czym chętnie pomogą rodzice. Ale nagle wszystko wygląda inaczej.

Tim nie jest bujającym w obłokach idealistą i to nie imperatyw szlachetnego poświęcenia się sprawie ubogich zaprowadził go do Afryki (chociaż swoje obowiązki spełnia tam w bardzo zaangażowany sposób), jak dotąd religia nie odgrywa w jego życiu szczególnej roli i nigdy jeszcze nie kierował się przy podejmowaniu decyzji religijnymi pobudkami. Sam uważa się za trzeźwego specjalistę, „urzędnika” medycyny, koncentrującego się podczas wykonywania zawodu wokół spraw praktycznych czynności pomocnych dla ludzkiego ciała.

Komu młody lekarz ślubuje w spadającym samolocie, trudno jest mu powiedzieć, on sam unika słowa „Bóg” czy podobnych religijnych określeń i mówi raczej o „ten-nie-wiem-kto”, ale mimo to czuje wyraźnie, że nie może złamać danego przyrzeczenia. Cóż jednak zrobić z dotychczasowymi zobowiązaniami? Narzeczona liczy na niego, kariera zawodowa czeka, rodzice spoglądają z radością na przyszłość syna i omówili już jak mu pomóc w otrzymaniu kredytu z banku. Dominik Busch wyostrza silnie pojawiający się nagle konflikt. Co dzieje się, kiedy ktoś chce się wyrwać z zaplanowanej struktury? Narzeczona i rodzice chcą za wszelką cenę zatrzymać dawnego Tima tam, gdzie go sobie wyobrażają i przykuć go do wzorców życiowych, które jak dotąd budowali wspólnie z nim. Wśród najbliższych Tim trafia na mur oporu i kompletny brak zrozumienia.

Sztuka Buscha zbudowana jest formalnie z dwóch różnych części. Jest najpierw płaszczyzną tekstową a następnie dramatem replik. Początkowy pobyt w Afryce i chwile podczas awarii samolotu przekazują dramatyczne teksty narracyjne (skierowane na emocjonalne opisy z wewnętrznej perspektywy podmiotu i atmosferyczny przekaz zewnętrzny lokalnego afrykańskiego kolorytu lub sytuacji lotniczej katastrofy). Późniejsze sceny dialogów – mierzenie się ze sobą odmiennych postaw i filozofii życiowych to sceny realistyczne tradycyjnego teatru kameralnego. W tym miejscu utworu widać jeszcze niekiedy niepełne doświadczenie autora - takie wrażenie powstaje też może poprzez podkreślanie przez Buscha egoizmu, ograniczoności myślenia i płytkości bliskich Tima, prowadzących wygodne życie, chociaż sztuka nie jest szablonową krytyką świata Zachodu. Tekst Buscha przekonuje jednak o wiele bardziej tam, gdzie opisuje dalekie miejsca i dramatyczne sytuacje i gdzie autor korzysta z własnej artystycznej formy wyrazu.

Co kieruje naszym życiem? Co sprawia, że podejmujemy czasem ważne postanowienia – jakby się zdawało – wbrew rozsądkowi? Dlaczego niektórzy wybierają trudną drogę? Fikcyjna indywidualna historia Tima (zdarzająca się też w rzeczywistości, jeśli pomyśleć na przykład o losach piosenkarza Cata Stevensa) to uniwersalna historia z tajemnicą. Podjęcie pracy w krajach Trzeciego Świata, praca w hospicjum, decyzja urodzenia dziecka, które nie będzie zdrowe, to radykalne decyzje, z którymi można się spotkać w życiu.

Sztuka Buscha nie daje odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się dzieje i czemu czasem także i ludzie uważani za bardzo racjonalnych dokonują irracjonalnych wyborów. Inspiruje ona do przemyśleń czy rzeczywiście rozumne kalkulacje i logiczny wybór lepszego mogą być gwarancją dobrego życia. Na jakich wartościach budować, żeby było udane? I co oznacza udane życie? Utwór Buscha nie mami odbiorców szybkim i gotowym rozwiązaniem.

Autorentheatertage 2016 pokazały i tym razem, że niemieckojęzyczna dramaturgia jest silna, różnorodna i przede wszystkim, że cieszy się wielkim zainteresowaniem. Jest również pielęgnowana przez dzisiejszy teatr. Świadczą o tym już same liczby: z dziewięćdziesięciu spektakli powstałych w minionym sezonie jury obejrzało pięćdziesiąt i wybrało dwanaście zaprezentowanych następnie w Berlinie. Przyjemnym zaskoczeniem był przy tym fakt, że spektakle z małych, prowincjonalnych teatrów nie ustępowały poziomem przedstawieniom ze znanych, wielkich scen.

Także festiwalowy konkurs cieszył się powodzeniem, gdyż nadesłano na niego 175 utworów. Do drugiego etapu zakwalifikowało się trzydzieści z nich i przewodnicząca jury, krytyk teatralna Barbara Behrendt nie szczędziła wielu tekstom słów krytyki, ale trzy finałowe utwory - obok „Ślubowania” D. Buscha także „Über meine Leiche“ („Po moim trupie“) Stefana Hornbacha i „Gespräch wegen der Kürbisse” („Rozmowa przez dynie”) Jakoba Nolte – potwierdzają wysoki poziom nowej dramatycznej twórczości i popularności tej formy sztuki wśród młodych autorów. Także nowa koncepcja prezentacji nagrodzonych utworów w formie premierowych inscenizacji na renomowanych scenach Deutsches Theater w Berlinie, Schauspielhaus w Zurychu i Burgtheater w Wiedniu jest przekonywującą metodą zapewniającą przyszłość współczesnemu niemieckojęzycznemu teatrowi.

Publikacja: "Dialog" Nr 9/2016