Zaproszenie do przygody

Rozmowa z dyrektor artystyczną "Dialog Wrocław", reżyser Krystyną Meissner

Iwona Uberman: Siódma edycja festiwalu „Dialog Wrocław” dobiega końca, nadchodzi więc pora na podsumowanie. Jak Pani jako dyrektorka artystyczna ocenia tegoroczny przebieg festiwalu?

Krystyna Meissner: Mam swój własny pogląd na temat czym powinien być festiwal, a szczególnie ten festiwal. Nie jest to dla mnie prezentacja czegoś, co ma uwieść publiczność, ale raczej propozycja pewnej przygody. Nie tylko teatralnej, ale także intelektualnej i emocjonalnej. Dlatego zapraszam do obejrzenia pewnych spektakli, które zrobiły na mnie wrażenie i które, jak mi się wydaje, są ważne w naszym dzisiejszym oglądzie świata. W związku z tym czekałam z dużym zainteresowaniem na reakcję widzów. I muszę powiedzieć, że jestem zaskoczona ich pozytywną reakcją. Nie wszystkich oczywiście, bo tak zawsze jest. Natomiast cieszę się, że akurat te spektakle udało mi się zebrać i zaproponować festiwalowej publiczności, i myślę, że tak widziany festiwal ma swoją rację bytu. Jest on po prostu otwieraniem nowych horyzontów i szukaniem nowego porozumienia między publicznością a teatrem. Teatr staje się, w pewnym sensie, instrumentem do zrozumienia otaczającego nas świata.

Uberman: A czy w ciągu tych dni coś przebiegło inaczej niż Pani zaplanowała albo może Panią samą coś zaskoczyło - pozytywnie lub negatywnie?

Meissner: Zaskoczyło mnie przede wszystkim przyjęcie przedstawienia „Exhibit B”. Czy można ten spektakl w ogóle nazwać teatrem? Moim zdaniem tak, ja go tak nazywam, ale w swojej formie znajduje się on bliżej ekspozycji, wystawy, niż teatru. Natomiast sposób w jaki Brett Bailey z Południowej Afryki go zrobił, okazał się fenomenalny i poruszył wszystkich bardzo głęboko. Myśmy sobie nie zdawali sprawy, jak przebiegała kolonizacja Afryki. Nie spodziewałam się, że to przedstawienie będzie tu aż tak głęboko przyjęte przez wszystkich. Nie jest to pierwszy spektakl tego reżysera na temat kolonizacji Afryki przez różne państwa Europy: Niemcy, Belgię i inne kraje naszego kontynentu. Brett Bailey zrobił kolejno „Exhibit A”, a potem „Exhibit B”.

Uberman: To przedstawienie jest dobrze znane w Niemczech, było już tam prezentowane przed rokiem w Berlinie...

Meissner:...I było odebrane spokojnie?

Uberman: Nie, Brett Bailey wywołał tym przedstawieniem wielką dyskusję o przeszłości kolonialnej Niemiec.

Meissner: W Belgii natomiast były protesty i podobno w ogóle nie chciano oglądać tego spektaklu. Polska, na szczęście, nie ma ze sprawą kolonizacji Afryki nic wspólnego, natomiast Polacy są przerażeni, że to się odbywało w ten sposób, że na tym polegała kolonizacja. Myśmy o tym nie mieli pojęcia. To przykre. Przykre, ale koniecznie trzeba o tym mówić.

Uberman: W tym roku ważnym punktem programu festiwalu były także imprezy towarzyszące. Nie były to typowe spotkania z artystami, ale raczej dyskusje tematyczne. Czy to nowa forma?

Meissner: To nie jest nowa forma, ale dopiero w czasie tej edycji aż tak wyraźnie nam się rozwinęła. Zaprosiliśmy ważnych intelektualistów jak profesor Zimbardo i profesor Bauman. Wobec tego ostatniego Wrocław zachował się w ostatnim czasie niezbyt ładnie. Nie jest moją sprawą ocenianie czy wydawanie wyroków na temat tego, jak profesor Bauman zachowywał się we wczesnej młodości, natomiast wydaje mi się, że z uwagi na jego fantastyczny dorobek naukowy jako filozofa i socjologa powinniśmy go przyjąć z otwartymi rękami. I być bardziej wyrozumiali. A tu, nawet na dzisiejszej debacie, pojawiły się takie głosy protestu, że byłam bliska wyrzucenia ze spotkania jednego z zabierających głos, gdy zaczął oskarżać profesora o przeszłość. Powiedziałam „Dialog tak, oskarżenia nie”. W przyszłości będziemy dalej rozwijać, ten drugi, równoległy do prezentacji spektakli, intelektualny nurt festiwalu. W tym roku podałam bardzo prowokacyjne hasło tej edycji festiwalu: „Gwałt porządkuje świat” i cieszy mnie, że spotykało się to z taką negacją. Bardzo pięknie wypowiedział się na ten temat profesor Zimbardo z USA określając czym jest heroizm dzisiaj. To nie jest poświęcanie życia dla czegoś, co warte jest takiej obrony, ale możliwość powiedzenia „Nie”, kiedy się nie zgadzamy z czymś, co się dzieje obok. Może to być drobna sprawa, na przykład kiedy ktoś opowiada dowcip antyżydowski i ja mówię „Nie, proszę przy mnie takich rzeczy nie robić, bo ja się z tym nie zgadzam.” I wydaje mi się, że musimy się uwrażliwić, wszyscy, na to „Nie” w małych rzeczach, żeby stworzyć taki wspólny front dla harmonijnego współżycia ludzi i w Europie i na świecie.

Uberman: Dobrym miejscem do edukacji w takim celu są dyskusje, w których publiczność może brać aktywnie udział...

Meissner: Tak, widać to zresztą po dzisiejszej dyskusji. Była za krótka, bo profesor Bauman musiał wyjechać, ona mogłaby trwać o wiele dłużej. I żałuję, że nie trwała, dlatego, że pojawiły się różne głosy, co znaczy, że ludzie chcą rozmawiać. I to na zasadnicze tematy, nie te, które dyktują media i bieżąca polityka, tylko te głębsze, które ich łączą. Moim zdaniem zupełnie niedotknięta została sprawa wspólnoty europejskiej - bo tak sobie żyjemy, my obok Niemców i innych krajów i wydaje mi się, że nie badamy przestrzeni tych różnic, które są między nami i nie prostujemy ich, a przydałoby się to zrobić.

Uberman: Czy znaczy to, że będzie Pani dążyć w tym kierunku w następnej edycji festiwalu?

Meissner: Tak, jak najbardziej.

Uberman: I czy będzie się ona wiązać z wydarzeniem „Wrocław stolicą kulturalną 2016”?

Meissner: Tak, gdyż prosił mnie o to minister kultury Zdrojewski, który stąd pochodzi. Muszę coś wymyślić, mój festiwal przypada na 2015. Jeszcze nie wiem. Ja nigdy nie układam ani założeń programowych ani tym bardziej hasła danej edycji na przyszłość. Bo nie wiem czym będzie żyła Europa za dwa lata. Już w tej chwili zaczynam patrzeć na Europę i przyglądać się powstającym spektaklom, co interesuje reżyserów, o czym mówią. Ale dopiero za dwa lata zobaczę, co ich wtedy będzie boleć i sformułuję hasło. Dlatego nie chcę zapowiadać dzisiaj, co będzie aktualne za jakiś czas i jaki będzie udział festiwalu DIALOG WROCŁAW w wydarzeniu „Wrocław stolicą kulturalną Europy 2016”.

Uberman: Ostatnim przedstawieniu festiwalu jest spektakl, który powstał w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu w Pani reżyserii...

Meissner:...na pożegnanie.

Uberman: Różni się on od hasła festiwalu.

Meissner: Chciałam zbudować to przedstawienie na adaptacji Marqueza „Miłość w czasach zarazy”, ale on czy jego agencja nie wyrazili zgody. Natomiast sam temat, starość, zaczął mnie bardzo obchodzić. Głównie sprawa, jak ludzie odnoszą się do tego wieku. A odnoszą się fatalnie. Pewnie w każdym kraju trochę inaczej to wygląda, ale u nas odstawia się człowieka na margines życia jakby był już niepotrzebny. Wszyscy mi to mówili, wszyscy starzy ludzie, z którymi rozmawiałam, że najbardziej bolesną sprawą jest brak bycia potrzebnym w życiu. Nawiązałam kontakt ze starymi aktorami tutaj w regionie, i była to niezwykła przygoda. Ten spektakl rósł w miarę naszych rozmów. Chodziło mi o to, żeby nadać życiu starych ludzi jakąś wartość. Wydaje mi się, że to, co się nam udało zrobić, nie jest zbyt popularne, dlatego że popularnie sprzedaje się tylko rzeczy złe, skandalizujące. A ja tu mówię o jednej z najważniejszych rzeczy, która człowiekowi jest potrzebna, zresztą w każdym wieku. Mówię o miłości i prawie do miłości niezależnie od tego ile ma się lat. Miłość może sprawić, że człowiek ma po co żyć. Tylko tyle chciałam powiedzieć.

Publikacja miała miejsce w języku niemieckim: MOE-Kultur-Newsletter, wydanie 92